Postanowiliśmy z chłopakami poszaleć troche w terenie ja na swoim Rieju MRX a kumpel Rieju RRX a drugi na Zippie

no i pierw jeździlismy po takich pobliskich lasach jak to zawsze sie smigało ale te górki nam nie wystarczały chcielismy czegos więcej

no i pojechalismy na większy las.. jezdzilismy szalelismy ze dwie godziny po czym stanelismy na jakiejs leśnej drodze aby nasze motocykle odpoczeły.. chcemy zgasić a tu zajeżdża nam droge taki jeep "STRAŻ LEŚNA" dwóch takich byczków wysiada i pokazuje ręką stać a my "o kur*a" i uciekamy ja z kolegą do końca ciśniemy ile fabryka dała a kumpel na zippie z tułu :O co teraz oni za nami mówie nie ma szans.. rozdzielamy sie kumpel pojechał drogą leśna a ja uciekałem takim asfaltem przez las i jeszcze bym prawie leżał na zakręcie ale jakos sie nogą odbiłem i ok.. patrze w lusterku nie widac zippa co jest.. skręcam w prawo w takie młode sosny i czekam uff.. przyjechał a kumpel pojechał inna drogą i go dopadli bo sie wyłożył..zapłacił 200zł mandatu chcieli od razu 500 ale jakos sie tłumaczył i odpuścili.. nie wydał nas mówili ze będa nas szukac i jeździli po okolicy pytali wszystkich.. przyjezdzają do mnie pod brame a ona była zamknięta kumpel był u mnie motory schowalismy do garażu i ok.. oni sie czają zeby ta brame otworzyc i wjechac ale nie mają prawa przeciez.. chwile postali i pojechali i więcej ich nie widziałęm

na szczęście

no i tak jakos udało nam sie zwiać.. a bylem od mojego domu z 15km cisłem ile szło

mówili ze jak byśmy sie odrazu zatrzymali to kazdy by dostał po 100zł .. teraz jestem sławny przynajmniej w okolicy

na ten mandat co kumpel dostał sie składamy bo nas nie wydał
